W gruncie rzeczy urlop to rzecz ogromnie męcząca: co dzień trzeba szukać sposobu, jak zabić czas.*

Co robi Kobieta, która po 401 dniach pracy dostaje znienacka trzy dni urlopu?
Biegnie do kosmetyczki, umawia się z fryzjerem, urządza sobie domowe SPA, każe wszystkim spadać na szczaw, bo się jej odpoczynek należy?

Eee-e.

Z powodu nadmiaru wolnego czasu, pierwszego dnia urlopu, jedzie odebrać zamówioną dwa lata temu [sic!] umywalkę. Od przesympatycznych Zakręconych odbiera cudo, który wygląda tak o tak:**


 

U wyżej wspomnianych Zakręconych, natycha się okrutnie Kobieta atmosferą wiejsko-sielską. Czyli jej ulubioną.
Korzystając z faktu, że posiada jeszcze całe dwa dni wolnego (plus dwa weekendu) postanawia wespół zespół z Niemałżem zrobić remoncika. Takie niby tyci tyci. Że niby żadne nakłady finansowe, że niby tu farbką pacnie, tam bejcą przejedzie…
Wychodzi z tego wydana calusieńka wypłata, która zresztą jeszcze nie wpłynęła, paluchy upaćkane na kolor rustykalny dąb (wygląda na to, że się cholerstwa niczym nie da zmyć), wypierrrniczone wszystkie dotychczasowe szkaradności, wyprodukowane i od razu cudnie zestarzone (razem z palcami) meblowe niezbędniki, a reszta… reszta niech pozostanie milczeniem.

Ale mam bossską umywalkę, prawda? Ale sypialnię jeszcze fajniejszą... ;] W to drugie musicie uwierzyć na słowo.

I został mi jeszcze jeden dzień urlopu…

*Simone de Beauvoir
**Bakteria tymczasowa

Posted by Picasa

2 komentarze:

  1. umywalka jest jak nie z tego świata...strasznie mi sie podobaaaaaaaaa, ale tak ogólnie to zapraszam po wyróżnienie do mnie- za wszystkie cudeńka, które tu prezentujesz:-)

    OdpowiedzUsuń