W styczniu narzekałam tutaj na chorobę mojego komputera i związane z nią luki w fotograficznym życiorysie. Jednak w przyrodzie nic nie ginie i powoli odnajduję jakieś ślady, czy to na płytach, które nieoczekiwanie wpadają mi w łapki, czy to u znajomych, u których natykam się na swoje starocie scrapkowe i mogę je obmacać na nowo, przypomnieć i obfocić raz jeszcze.
Więc mimo, że w działaniach scrapbookingowych nadal trwa przerwa do odwołania, to będę sukcesywnie sobie przypominać co zmajstrowałam, a przy okazji może Was... rozśmieszać (bo najlepiej czuję się w, jakby to nazwać, "scrapbookingu naiwnym").
Na początek karteczka z roku, jeśli mnie pamięć nie myli, 2007*, będąca dodatkiem do kursu prawa jazdy dla pewnego osiemnastolatka Adasia.
*Miałam wtedy kremowy papier do drukarki, nici, rafię z jakiegoś bukietu, literki piankowe z działu dzieciowego z tesco i w garażu znalazłam metalowe oczka należące do Mężczyzny mego - ach, co to były za bezstresowe czasy! Scrapowy PRL normalnie... :)
Osiemnastka
Etykiety:
cardmaking,
kartka okolicznościowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ależ szalenie mi się podoba! toż to moje ulubione kolory :)
OdpowiedzUsuńMęska jak się patrzy przy czym bardzo urocza :)
OdpowiedzUsuńKolory fantastyczne!!! Świetnie Ci ta zbieranina 'składników' wyszła ;) Uwielbiam właśnie takie prace zrobione z tego co się z domu nazbierało i z gdzieś wyciągniętych starych przydasi ;)
OdpowiedzUsuń