W związku z systematycznie przyrastającym brzuszyskiem nie podjęłam się dorocznej ekwilibrystyki przetrwania na wolińskim Festiwalu Słowian i Wikingów. Pojechała nań jednak moja lepsza (ale na szczęście jeszcze ciągle większa) połowa, zabierając ze sobą uczynione przeze mnie w chwili szaleństwa malusieńkie woreczki zapachowe, głównie lawendowe. Ciekawam, czy się komukolwiek w ogóle spodobają...
Zdjęcie kiepskawe, ale nie starczyło już czasu. Jak zawsze.
mi się podobają.... nawet bardzo..... :)
OdpowiedzUsuńspodobają się na bank!!!
OdpowiedzUsuńświetne są:)