Diamentowe Gody

Uporałam się z taaaką stertą zaproszeń. W końcu. Traktuję to jako swój osobisty sukces, bo poszło nawet sprawnie, mimo Jaguarka na ramieniu.
Oczywista nie "obejszło" się bez wpadki, bo jakże by inaczej. Nakupiłam bordowych papierowych różyczek, ślicznych ćwieków - diamencików, a potem uświadomiłam sobie, że ja muszę to wszystko w zwykłe koperty poupychać... Zatem, zamiast mieć ładne zaproszenia, to mam różyczki i ćwieki w hurtowych ilościach na inną okazję.



Całe przedsięwzięcie nie miało by raison d'être bez Kasiuli, która, ratując mi pupę, użyczyła swojego dziurkacza. Merci, Madame!

1 komentarz:

  1. Świetny, prosty wzór!!! Miałaś samozaparcie ilościowe! Podziwiam!!!
    Tak czasami mamy, że chcemy coś pięknie zrobić, a rzeczywistość nas zaskakuje!
    A w ogóle to gratulacje dla Jubilatów!!!
    Ja dzisiaj wróciłam od teściów ze złotych godów. To też czad - 50 lat razem! A co dopiero 60!!!!
    Ucałowania dla Jaguarka :*

    OdpowiedzUsuń